Pierwsza zasada - Robert Crais - recenzja


Autor: Robert Crais
Tytuł: Pierwsza zasada
Tytuł oryginalny: The First Rule
Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 258


Witam w ten niezwykle mroźny dzień! Kto czyta tego bloga regularnie zapewne zauważył, że tydzień temu powinien pojawić się post. Dlaczego więc czytacie go dopiero dzisiaj? Być może wytłumaczenie wydaje się głupie, ale zwyczajnie nie miałam ochoty, ani kompletnie żadnych chęci do tego, aby usiąść i zabrać się za pisanie. Mogłabym się zmusić, ale po co, jeśli w efekcie końcowym nie byłabym z niego zadowolona? Jeśli już coś robić to jak najlepiej, prawda?


"Złodziej musi wyrzec się matki, ojca, braci i sióstr. 
Nie może mieć rodziny, ani żony, ani dzieci.
To my jesteśmy jego rodziną." 



Tak brzmi tytułowa pierwsza zasada złodziejskiego kodeksu, do której przestrzegania zmuszeni są bohaterowie. Po co? Jeśli wrogie gangi dowiedzą się, jaki jest twój słaby punkt zrobią wszystko, żeby wymusić na tobie określone działania. Złamanie jej grozi śmiercią. Niestety, Joe Pike i Elvis Cole zostają postawieni przed nie lada wyzwaniem - muszą w pewnym sensie znaleźć i jednocześnie uchronić potomka osoby, która winna jest śmierci ich Franka Meyera.

Pewnego dnia do domu byłego amerykańskiego najemnika wpada banda uzbrojonych złodziei i wszystkich zabija. Na nieszczęście bandytów - wybrali dom przyjaciela jednego z najskuteczniejszych ludzi na świecie - Joe'go Pike'a. Policja podejrzewa, że Meyer stał się obiektem rabunku przez swoje szemrane interesy. Joe jednak w to nie wierzy i zaczyna prywatne śledztwo wraz z zaufanym kolegą Elvisem Colem, chcąc udowodnić niewinność przyjaciela i ukarać zabójców. 

Mimo, że jest to dopiero druga książka Craisa, jaką miałam przyjemność czytać mogę śmiało zauważyć, że Robert bardzo mocno skupia się na swoich historiach, co więcej - bardzo ciężko byłoby się zgubić w temacie. W tej pozycji zaprezentował nam mocną powieść o bezlitosnych gangach z byłego Związku Radzieckiego działających na terenach USA. 

Muszę przyznać, że długo zajęło mi zbieranie się do napisania mojej opinii o tej książce. Jak wiecie z poprzedniej recenzji pozycji Craisa (jeśli jeszcze jej nie widzieliście, zapraszam - klik), Pierwsza zasada miała być czymś w rodzaju drugiej szansy. Jego poprzednia powieść była dobra, jednak nie rzuciła mnie na kolana. Miło się ją czytało, z pewnością bardzo szybko. W podobnej sytuacji jestem teraz. Niby było przyjemnie, ale bez tego efektu "wow", bez zaskoczenia i bez dreszczyku emocji, na który tym razem również miałam nadzieję.

Ciężko mi to wszystko podsumować. Sam pomysł ciekawy i, przynajmniej według mnie, całkiem interesująco wykorzystany. Nie mogę powiedzieć, że choć przez chwilę się nudziłam. Wciąż coś się działo. Autor zastosował dwutorowość, do której mam zresztą słabość, ale nie wydaje mi się to jakimś przełomem. 

Poprzednią książkę Craisa oceniłam na 7 punktów. Ta, mimo iż o czymś innym, łudząco przypomina tamtą. Nawet moje uczucia wciąż pozostają takie same. Mam nadzieję, że nie każda z powieści tego autora będzie dla mnie tylko miłą odskocznią, lecz zostawi po sobie jakiś ślad.

Ocena: 6/10

Komentarze

  1. Lubię książki, które jakoś zaskakują, więc ta raczej jest nie dla mnie.
    Niemniej, gdy znajdę czas, a moja lista czytelnicza się opróżni - chętnie po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę przyznać że ostatnio dużo widuje te książkę ale nie zachęciła mnie jakoś do przeczytania jej. Ale lubię książki w których ciągle coś się dzieje. Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  3. Brzmi ciekawie, choć o tej nie słyszałam wcześniej.
    Zostawiam obserwację i przesyłam buziaki, https://kolorowazuzita.blogspot.com :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może kiedyś po nią sięgniesz :) dziękuję, pozdrawiam

      Usuń

Prześlij komentarz