Love Life – Kôji Fukada – recenzja

 

Tytuł: Love Life
Reżyseria: Kôji Fukada
Kraj: Japonia, Francja
2022, 123 min
Mastercard Off Camera, sekcja: Festiwalowe Hity

Główna bohaterka filmu, Taeko, jest przedstawiana głównie jako matka i żona. Kobieta walczy o uznanie w oczach teścia, który pomimo zawartego małżeństwa, wciąż nie chce zaakceptować synowej. Taeko ma 6 letniego syna z poprzedniego małżeństwa — Keitę. Keita jest młodym mistrzem gry Othello. Teściowie pomimo sukcesów i zdolności chłopca, nie potrafią w pełni się tym cieszyć, domagają się własnych wnuków. Podczas imprezy rodzinnej dochodzi do tragicznego wypadku, w którym dziecko umiera. 

Każda śmierć w jakimś sensie wpływa na stosunki w rodzinie, w tym jednak przypadku zmienia się naprawdę dużo. Bohaterowie tworzą przestrzeń dla żałoby i w pewnym momencie widz może zacząć dostrzegać nieporadną i poranioną miłość, która stawia własne kroki.

Trudny był to film. Może nawet nie przez samą tematykę, bo wbrew pozorom tragedia z udziałem chłopca miała może 3 dedykowane sceny. Nie udało się twórcom zmęczyć tematu. Niemniej samo miotanie się bohaterów i układanie sobie życia na nowo (co samo przez się, rozumie się jako następstwo tragedii) było obrazem trudnym do przełknięcia. 

Ważnym wątkiem jest tutaj pojawienie się byłego męża bohaterki, który znalazł się w kryzysie bezdomności i nie potrafi funkcjonować w japońskim społeczeństwie. Losy bohaterów zaczynają się przenikać, przy okazji oddalając od siebie pod każdym możliwym względem. Love Life to opowieść o żałobie, która nie jest opłakiwaniem, a próbą odnalezienia się w nowej rzeczywistości. Dobrze ukazane są tutaj różnice w radzeniu sobie.. Jedni walczą mieczem życzliwości, drudzy chęcią zmiany i naprawy, a trzeci ucieczką.

Love Life jest niesamowicie przeniknięty kulturą Japonii. Pomimo złości i żalu, bohaterowie mają do siebie szacunek, który okazywany jest nie tylko słowami, ale również małymi gestami i ogólnym traktowaniem. Dobrze się na to patrzy z zewnątrz. 


Komentarze