Chleb i sól – Damian Kocur – recenzja


Tytuł: Chleb i sól
Reżyseria: Damian Kocur
Kraj: Polska
2022, 100 min
Mastercard Off Camera, sekcja: Konkurs Główny

Głównym bohaterem filmu jest Tymek — ambitny i aspirujący do światowej kariery pianista. Wraca na wakacje do rodzinnego miasta, w którym czas jakby się zatrzymał. Próbuje znaleźć swoje miejsce; spotyka dawnych znajomych, spędza czas z bratem i jego dziewczyną. Chłopak szybko orientuje się, że centrum małego miasta stał się niedawno otwarty kebab, a największe ambicje kolegów to picie alkoholu i szlajanie się bez celu. Tymek ewidentnie odstaje od grupy.

Dawno nie widziałam bardziej polskiego filmu. Dialogi są niesamowicie naturalne — nie tylko ze względu na sposób ich wypowiadania (choć też), ale również sam w sobie tekst. Bez cenzury, bez hiperpoprawności, która — umówmy się — na blokowiskach nie istnieje. 

Chleb i sól jest o braku perspektyw na życie, w którym można więcej. Jest o rasizmie i homofobii, która nadal ma się świetnie. Jest o bierności i braku reakcji na przemoc.

O żadnym z festiwalowych filmów nie napisałam tak niewiele, jak o Chlebie i soli. Nie dlatego, że był słaby i nie było o czym pisać. Po prostu byłam tak zafascynowana, że zapomniałam o robieniu notatek. W pewnym momencie czułam się, jakbym znała bohaterów. Nie było to trudne — z każdej polskiej szkoły wyszła choć jedna taka grupa. Jeśli nie było się jej częścią, na pewno w jakimś momencie przecięło się z nią drogę. I to jest naprawdę dziwne doświadczenie, móc zobaczyć to na ekranie.

Warto obejrzeć. Dla samokrytyki, dla chęci szukania czegoś więcej. Bo jest więcej, nawet jeśli perspektywa małego, bezpiecznego miasta jest łatwiejsza do przyjęcia.


Komentarze