Ekologia – komu to potrzebne? – Aleksandra Jesionka

Obecna sytuacja ekologiczna na świecie nie może zostać nazwana problemem, ponieważ słowo problem jest zbyt delikatne. Obchodzimy dookoła wszystko co niewygodne i nagle po tylu latach budzimy się z ręką w przysłowiowym nocniku. Przed nami stoi już nie problem, a katastrofa ekologiczna. 

Rybołówstwo, plantacje ryżu czy bawełny to jedynie przykłady możliwości, jakie podarowała nam natura. Urodziliśmy się na planecie pełnej mechanizmów i zależności, które odpowiednio wykorzystywane, pozwalały funkcjonować milionom gatunków; zwierząt jak i roślin. Funkcjonować, właśnie. Wraz z rozwojem technologicznym nauczyliśmy się pozyskiwać dobra naturalne w ilościach masowych. Niestety nie dostosowaliśmy faktycznego zapotrzebowania do możliwości odradzania się. Sukcesywnie zmniejszyliśmy zasoby, które przy aktualnych ilościach nie będą mogły się zregenerować albo już na starcie nie były zdatne do regeneracji. Odnawialne źródła zmieniliśmy na wyczerpywalne. W jakim celu? W celu zaspokojenia potrzeb finansowych. Pragnienia więcej, efektywniej, lepiej. 


Problem masowego rybołówstwa omawiany jest szeroko już od kilku lat. Seaspiracy* to odpowiedź brytyjskiego filmowca — Aliego Tabrizi — na nasze podejście do spożywania ryb. Film z końca marca 2021 roku dokumentuje wpływ rybołówstwa na środowisko oraz generalne zachowania człowieka na morskie życie. 


Duży problem stanowią nawet źródła odnawialne oparte na wietrze czy energii słonecznej. Przede wszystkim patrzymy przez pryzmat finansowy; pozyskiwanie takiej energii jest znacznie droższe, co więcej; warunki nie zawsze są sprzyjające. Dla przykładu, wadą elektrowni wodnych jest fakt, że budowane są najczęściej na zaporach, które zmieniają naturalny bieg rzek oraz stanowią barierę dla organizmów wodnych. W tym przypadku ilość energii jest też uzależniona od poziomu wody, który zmienia się równolegle z następującymi zmianami klimatycznymi. W elektrowniach wiatrowych ilość uzyskanej energii uzależniona jest od siły wiatru, dlatego opłacalne jest to jedynie w miejscach, w których wiatry są  stosunkowo stałe i silne. Warto tutaj także zaznaczyć, że turbiny wiatrowe są bardzo duże, przez co zajmują ogromne przestrzenie, zaburzając przy tym krajobraz. Kolejną, za to już ogólną typową wadą odnawialnych źródeł energii jest fakt, że nie są one dostępne 24 godziny na dobę, 365 dni w roku. Oczywiście, możemy taką energię kumulować, jednak samo pozyskiwanie — jak chociażby w przypadku energii słonecznej — jest utrudnione przez fakt występowania nocy. To kilkanaście godzin dziennie, podczas których nie jesteśmy w stanie wykorzystywać pełnego potencjału technologii.


Ludzkie działania doprowadziły chociażby do katastrofy, jaką jest wysychanie Jeziora Aralskiego. Kiedy sowieckie władze zdecydowały, by dwie największe rzeki w regionie nawadniały ogromne plantacje bawełny, nikt nie myślał o skutkach, jakie to przyniesie. Tak oto 4. największe jezioro na świecie, które przez swoją powierzchnię nazwane zostało Morzem Aralskim, w ciągu jedynie 60 lat straciło nie tylko dziesiątki kilometrów szerokości, ale również głębokości. Początkowo rybacy radzili sobie z płyciznami dzięki kopaniu kanałów umożliwiających przepływ, jednak w pewnym momencie i to straciło swoje zastosowanie. Niegdyś płytki, ale czysty akwen stał się jakby kałużą — mętną i zasoloną. Wpłynęło to na masowe wymieranie ryb, które nie mogły żyć w takich warunkach. Ludzie zaczęli też tracić pracę. Wysychanie Jeziora Aralskiego doprowadziło do wzrośnięcia rocznej amplitudy powietrza, okoliczne miasta i miasteczka zostały wysiedlone, zostawiając po sobie tak zwane „miasta widma”, a opady deszczu — stosunkowo rzadkie w tym miejscu — stały się jeszcze mniej spotykane.


Warto również wspomnieć o gatunkach, które tracą na swojej liczebności, kiedy ludzie nie potrafią opanować żądzy krwi. Film Nielsa Christiana Askholma — The Grind Message** — ukazuje wielorybnictwo, które na Wyspach Owczych praktykowane jest od kilkuset lat. Co roku, pod koniec lata rybacy świętują Grindadrap, polegające na zwabianiu do zatoki grindwali i delfinów, a później odbieraniu im życia.


Mieszkańcy uznają połowy za tradycję, ponieważ dawniej dary morza były często jedynym źródłem pożywienia, a same w sobie połowy koniecznością. Zderzamy się jednak z rzeczywistością, w której nikt nie musi zwabiać grindwali do zatoki, aby chwilę później zabijać na oczach gapiów. Nikt nie musi tego robić, a jednak co roku świat obiegają krwawe fotografie oraz filmy masowej rzezi. Rzezi, której tłem są śmiechy i wiwaty mieszkańców. Kolejny przykład tworzenia chorej tradycji na cierpieniu zwierząt. 


W filmie wypowiada się 6 przedstawicieli lokalnej społeczności. Jedną z nich jest Maria Forrestal, która w 1990 roku wyemigrowała na Wyspy Owcze. Rozumie czym kierują się mieszkańcy, rozumie tradycje i kulturę, mówi jednak; Nie możesz porównywać zwierząt i ludzi! Wierzę, że to jest złe porównanie. Zwierzęta zabijają, kiedy muszą zjeść. Zabijają, aby się bronić. Zabijają, bo to jest sposób na przetrwanie. Jesteśmy ludźmi. Jesteśmy tymi, którzy twierdzą, że są bardziej inteligentni niż zwierzęta. Jesteśmy jedynymi, którzy mogą zapewnić lub zniszczyć dobrostan zwierząt. Mamy swobodę wyboru. Mamy możliwość, aby zrobić tak lub inaczej”.


Same już oceany pełne są śmieci i plastiku. Szacuje się, że na samym Oceanie Spokojnym dryfuje gigantyczne skupisko śmieci o powierzchni pięciokrotnie większej od Polski. Co więcej, liczyć ma ona 120 tysięcy ton. Niestety takich wysp jest więcej. Tworzą je prądy oceaniczne, które zbierają w sobie stare sieci rybackie i wszystkie mniejsze śmieci, jak małe elementy plastikowe typu foliowe torebki. Trzeba jednak zwrócić uwagę na fakt, iż plastik rozpada się na mniejsze kawałeczki, tworząc mikro plastik. Nie zdajemy sobie sprawy z tego, iż wszystkie te odpady, które produkujemy, a później nieumyślnie wyrzucamy, trafiają na nasze talerze. Ryby czy wyżej wspomniane wieloryby nie segregują śmieci. Nie zastanawiają się, czy to, co się rusza jest zdatne do zjedzenia. Razem z naturalnym pokarmem wciągają w siebie śmieci oraz miko plastik, który później, na końcu łańcucha pokarmowego sami zjadamy.


Mission blue***, dokument śledczy z 2014 roku pokazuje, jak ważne jest dbanie o środowisko. Jego główną bohaterkę jest Sylvia Earle, która poświęciła całe życie na misję ratowania wodnego świata. Wskazuje palcem na zagrożenia płynące z nadmiernych połowów oraz toksycznych odpadów dostających się do oceanów. Udowadnia jednak, że praca jednej osoby jest niewystarczająca. Potrzeba zmian pokoleniowych, zmian w myśleniu. Jej działania, choć dobrze ukierunkowane i przynoszące rezultaty, wciąż są przysłowiową kroplą w morzu.


Musimy przestać żyć, jakbyśmy mieli być ostatnim pokoleniem jakkolwiek funkcjonującym na planecie Ziemia. Nie ma planety B czy C, na którą przeniesiemy się, kiedy tę aktualną doprowadzimy do całkowitego zniszczenia. A nawet jeśli istnieje planeta zdatna do życia dla ludzi — nie posiadamy możliwości teleportacji. Obecna nauka nie zna sposobu na szybkie przemieszczanie się. Zresztą — wszystkich przecież nie przesiedlimy, prawda?


Aleksandra Jesionka



* Film Seaspiracy, https://www.netflix.com/search?q=ocean&jbv=81014008, 21.06.2022 r.
** Film The Grind Message, www.vimeo.com, 20.08.2020 r.
*** Film Mission blue, https://www.netflix.com/search?q=ocean&jbv=70308278, 21.06.2022 r.

Komentarze