Szósta klepka - Małgorzata Musierowicz - recenzja


Autor: Małgorzata Musierowicz
Tytuł: Szósta klepka
Wydawnictwo: Akapit Press
Liczba stron: 188
"Szósta klepka" - książka, która miała zostać tylko odhaczona, bo tego wymagała sytuacja, ale czy tak też się stało?
Celestyna - a właściwie Cielęcinka - to duch, który sprząta, gotuje, dobrze się uczy. Jest tak doskonałym dzieckiem, nie sprawia problemów, że nie skupia na sobie dużej uwagi otaczających ją osób, jest właściwie niewidoczna. Rodzice większość swojego zainteresowania poświęcają dorosłej siostrze dziewczyny, pięknej Julii, która wiecznie buja w obłokach i wciąż miga się od jakiejkolwiek pracy, w której musiałaby choć kiwnąć palcem.  Przez to nastolatka tonie w morzu kompleksów i ubolewa nad własną beznadziejnością.
Wszystko zmienia się w momencie, gdy w domu Żaków pojawia się przyjaciółka Cesi - Danusia. Wnosi świeżość do kamienicy zwariowanej rodziny, rzuca uwagę na siebie, a dzięki temu również na często pomijaną koleżankę.
W życiu bohaterki pojawia się jej pierwsza miłość. Celestyna bardzo kochająca swoją rodzinę, nie umiałaby nie podzielić się z nią tak ważną nowiną. Mimo iż spotyka się z różnymi opiniami - idzie w zaparte. Chce zmienić nie tylko siebie, ale i to, w jaki sposób jest postrzegana przez bliskim.

Brzmi banalnie? Och, oczywiście, że tak! Jest sobie dziewczyna - nieśmiała, której totalnie brakuje poczucia własnej wartości czy odwagi. Jest dom i rodzina, jest szkoła i rówieśnicy, nikt jej w tych miejscach oczywiście nie zauważa. W pewnym momencie to wszystko pęka i na naszych oczach rozkwita piękny kwiat. Schematyczne? Jasne. I co z tego? Myślcie sobie co chcecie, ale jest to jedno z lepszych romansideł, jakie miałam okazję czytać. Krótkie, mozolnie rozwijające się, ale jakże urocze! 
Podobały mi się postacie, nie były bezpłciowe jak w większości pozycjach tego typu. Nie tylko główni kochankowie byli dobrze lub nawet lepiej wykreowani. W książce Musierowicz nawet sześciolatek miał to coś. Z łatwością przychodziło mi wyobrażanie sobie bohaterów. 
Warte uwagi były również opisy miejsc, w których rozgrywała się akcja. Ciekawe, wyczerpujące, ale nie na tyle długie, by nudzić czytelnika.
Myślę, że ta książka jest wręcz idealna na zimny listopadowy wieczór. Niezbyt długa, ale i niezbyt krótka. Bardzo przyjemna. I mimo, że nie jest to nic wybitnego, naprawdę można się wciągnąć w tę historię.


Ocena: 8/10

Komentarze

  1. Czytałem tą książkę.
    I jest naprawdę świetna. Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham całym sercem całą Jeżycjadę!
    A Cesia to po prostu bohaterka, która jest mną (albo ja nią?) Cudowna, ciepła książka!
    I świetna recenzja ♡
    Pozdrawiam
    bakerstreetlibrary.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz